W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies. Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies.
X

Piece of cake

Jesteś w: Przepisy kulinarne / Gazetka / Życzenia świąteczne Anno Domini 2010

Menu


Wasze komentarze

Ciekawostki i specjały kulinarne wprost do Twojej skrzynki. Podaj adres e-mail:


Partner

Dodaj Gazetkę do Google


Wieczorna gazetka kuchenna


Życzenia świąteczne Anno Domini 2010

Drodzy i kochani, znani i nieznani Czytelnicy! W ten dzień piękny, jedyny w roku (wprawdzie każdy dzień jest jedyny, ale ten w szczególny sposób), radosny i melancholijny zarazem, ciepły (choć gdzieniegdzie mroźny), pachnący grzybami, kapustą i piernikiem – otóż w ten dzień właśnie chciałabym Wam złożyć najserdeczniejsze życzenia. Ale zanim do tego dojdę, najpierw podziękowania:

bardzo, ale to bardzo dziękuję w pierwszym rzędzie Pani Mariannie, która jako pierwsza przysłała mi życzenia wraz z dobrym, ciepłym słowem wsparcia – Pani Marianno, serdeczne świąteczne ucałowania dla Pani i Przyjaciółek (które ponoć też czytają Gazetkę, choć brak im dostępu do internetu, ale dobra Pani Marianna drukuje im każdy numer);

Annie M. i Jowicie Cz. dziękuję z całego serca za życzenia i piękne e-kartki – jedną z aniołkiem na choince (Młodsze Dziecko też było zachwycone!), jedną ze świątecznymi pejzażami w śniegu, a jedną ze smutną śląską pieśnią wigilijną – każdy przecież roni kilka łez w wieczór wigilijny, czy to ze szczęścia, czy ze wzruszenia. Dziękuję bardzo i wszystkiego najlepszego!

Krystynie, Andrzejowi, Janowi dziękuję za piękne życzenia– i Wam wszystkiego najlepszego, ciepła wewnątrz i na zewnątrz, pogody ducha i poczucia humoru w każdej sytuacji;

Lidce i Leszkowi też bardzo dziękuję, szczególnie za życzenia „genialnych pomysłów kulinarnych”! Życzę Wam, żeby moje ewentualnie genialne (oby, oby) pomysły zawsze udawały się w Waszej kuchni! Uściski i serdeczności!

I jeszcze Alicji z Irlandii dziękuję za długi i bardzo ciekawy list – odpiszę zaraz po świątecznych feriach, na pewno! Wesołych Świąt i uważaj na śliskich drogach Zielonej (niegdyś, obecnie Białej) Wyspy!

A, i jeszcze pani Elżbieta S. prosiła o dobry przepis na kaczkę – w tej chwili pochłonięta jestem zdobywaniem polskich tradycyjnych świątecznych produktów na belgijskim rynku, przyznam więc szczerze, że do kaczki nie mam głowy. Na PieceOfCake jest jednak kilka przepisów, szczególnie udany jest ten na kaczkę faszerowaną niemiecką – piekłam ją całkiem niedawno i była znakomita, tylko nadzienia jest ciut za dużo i nie chce się zmieścić do wnętrza ptaszyny. Nadmiar zawinęłam więc w folię i położyłam koło kaczki na ostatnie 40 minut pieczenia. Jeśli zaś miałby być to zupełnie nowy przepis, to niestety życzenie to spełnić mogę dopiero po Nowym Roku. Proszę o wybaczenie i życzę Wesołych Świąt, nawet jeśli pozbawionych pieczonej kaczki.

Jeszcze zanim dojdę do życzeń, maleńki osobisty prezencik. Otóż pisałam ostatnio, że bez barszczyku z „rodzinnymi” pasztecikami grzybowymi nie ma dla mnie Wigilii. Nie ma, faktycznie. Skupiłam się zatem wczoraj, robiąc to nadzienie i spisałam składniki wraz z ich ilością, żeby się z Wami podzielić – to przecież trochę tak, jakbyśmy usiedli razem przy biało nakrytym stole, odnalezieni zagubieni wędrowcy, przy cichej kolędzie („Gdy się Chrystus rodzi”… a może „Anioł pasterzom mówił” – nigdy nie mogę się zdecydować, którą bardziej lubię), podzieleni opłatkiem, owiani zapachem kompotu z suszonych owoców i cebulki od śledzia, szczęśliwi i pełni nadziei na przyszłość, jakakolwiek miałaby ona być. Ale do rzeczy: najpierw zalewamy w rondelku wrzątkiem 50 g suszonych prawdziwków. Po jakiejś godzince stawiamy rondelek na ogniu, zagotowujemy, zmniejszamy ogień i gotujemy, aż grzyby będą miękkie (pół godziny do godziny, w zależności od wielkości). Zdejmujemy z ognia, studzimy, po czym drobniutko siekamy. W tak zwanym międzyczasie rozgrzewamy na patelni łyżkę masła. Na gorące wrzucamy ½ kg mrożonych prawdziwków (w stanie nierozmrożonym) i smażymy-dusimy na średnio małym ogniu, aż grzyby się rozmrożą, puszczą sok, sok odparuje, a grzyby zaczną się rumienić. Zdejmujemy z ognia, studzimy i drobno siekamy. Średniej wielkości cebulę obieramy i drobno siekamy, po czym rumienimy na maśle (druga łyżka). Wrzucamy grzyby suszone i smażone i podsmażamy kilka chwil, mieszając. Teraz wbijamy jedno duże jajko (albo 2 mniejsze) i wlewamy kilka łyżek śmietanki. Smażymy, mieszając energicznie, aż jajka połączą się z grzybami w jednolitą, gęstą masę. Doprawiamy farsz do smaku solą i dużą ilością świeżo zmielonego pieprzu. Zwykłe naleśniki smarujemy szczodrze farszem, zwijamy w ruloniki i odsmażamy na ciemnozłoto na maśle. Podajemy do gorącego postnego barszczyku, przy czym najlepsze są posmarowane grubo domowym sosem chrzanowym.

Nie mogę się doczekać. Ale wytrzymam. Nie złamię się i nie odsmażę sobie choćby nawet jednego, najmniejszego naleśniczka już teraz. Nie. Trzeba mieć charakter.

Kochani!

A zatem w ten dzień najpiękniejszy, śniegiem owiany, świecą ogrzany „niech nam Bóg błogosławi, każdemu z nas”*. Życzę Wam z całego serca najmilszych chwil spędzonych z rodziną, przyjaciółmi, zbłąkanymi wędrowcami lub w samotności (każdemu wedle potrzeb). Stołu nakrytego starannie i z miłością. Talerzyka z opłatkiem – czy to z potrzeby ducha, czy z poszanowania tradycji. Świecy w oknie. Odsapnięcia po przedświątecznym maratonie – miękkiego fotela, szklanki herbaty, kieliszka wina, kawałka makowca… Ognia na kominku, czy to w rzeczywistości, czy w rozbudzonej świątecznie wyobraźni. Psa lub kota u stóp lub na kolanach (nie dotyczy alergików!). Szczęścia – tak po prostu.

A na Nowy Rok – hulaj dusza, piekła nie ma! Wszystkiego, co zdołacie wymyślić! Złotej rybki o nieograniczonych możliwościach (a jeśli oszczędziliście na Wigilię karpiowi zbędnych cierpień, należą się Wam co najmniej dwie takie rybki!). Dobrych wróżek. Szefa o złotym sercu i szerokim geście. Wyrozumiałej rodziny bliższej i dalszej. Przyjaciół, którzy pamiętają o Was na co dzień, a nie tylko od święta. Podróży dalekich, mniej dalekich i całkiem bliskich – byle interesujących. I żeby od dobrego jedzenia nie tyło się, a zyskiwało na urodzie. Żeby dzieci jadły wszystko, co im podacie na stół albo żeby to one Wam do tego stołu podawały (a wtedy nie marudzić!). Urodzaju w jagodach, truskawkach, grzybach i jeżynach. Deszczu w okresie wzrostu, słońca w czasie zbioru. Szczęścia – tak po prostu.

Pozdrawiam serdecznie, świątecznie, noworocznie

Natalka

PS. Z powodu ferii świątecznych Gazetka nie ukaże się przez najbliższe dwa-trzy tygodnie. Ale nadrobimy to później!

* najpiękniejszy świąteczny cytat, niezależnie od wyznawanej wiary, bądź jej braku – Karol Dickens „Kolęda” z cyklu „Opowieści wigilijne”, słowa Małego Tima




Podziel się linkiem: