Kochani! I tak oto, w zawiei i zamieci, w temperaturach rzadko wznoszących się powyżej zera, w ogólnym poczuciu wiosennej niemożności i pogodowej beznadziei, przychodzi nam święcić tegoroczną Wielkanoc…
(Wielki Piątek 2013, Belgia...)
Wyznam tu szczerze, że na własny użytek dokonałam rachunku sumienia (à propos – dowiedziałam się, z niejakim zdumieniem, że można „formularz rachunku sumienia” ściągnąć na smartfona lub iPhone’a… Czego to ludzie, moja pani, nie wymyślą!) i wśród moich grzechów, może i licznych, acz mało spektakularnych, na plan pierwszy wybija się uporczywe grzeszenie przeciwko własnej inteligencji. Otóż wiadomo powszechnie, że inteligentny człowiek, z przyczyn dla wszystkich oczywistych, nie narzeka na pogodę, nie próbuje jej namówić do zmiany, nie użala się nad sobą z powodu niekorzystnych warunków atmosferycznych, nie czyni z pogody przedmiotu dyskusji! A ja właśnie, w ciągu zaledwie kilku ostatnich tygodni, wielokrotnie zgrzeszyłam w ten sposób, czyniąc to nawet tuż przed chwilą, patrz pierwszy akapit!
Przejęta skruchą, pozwalam sobie zatem złożyć Wam obietnicę poprawy oraz najserdeczniejsze życzenia świąteczne:
Po pierwsze, żeby Wam baby nie siadły. Może brzmi to mało nowocześnie, może jest na pierwszy rzut oka nacechowane seksistowsko, może nawet dla niektórych być zupełnie niezrozumiałe, jest jednak moim najszczerszym życzeniem, by babki drożdżowe pięknie Wam wyrosły, nie wyciekły do piekarnika i nie wyprodukowały zakalca. Chyba żeby właśnie zakalec był Waszym celem, wówczas siadania bab życzę z całego serca!
Po drugie, żebyście nie dali się zmamić reklamom oraz podszeptom złych języków i nie uwierzyli, że tłusty placek z marmoladą z niewiadomo czego i przecudną ozdóbką w kształcie kurczaczka na pisance to jest mazurek. To nie jest mazurek, uwierzcie mi na słowo, i najlepiej zróbcie sobie jakiś własny – czasu na to i chęci właśnie Wam życzę!
Po trzecie, żeby Wam jajka nie popękały i żeby udało się je ładnie ufarbować, czy to w cebuli, czy w gotowych farbkach. Żeby czerwone były czerwone, a zielone zielone. I żeby ładnie wyszły te żółte, bo różnie z tym bywa. I żeby niebieskie nie były prawie czarne. I żeby nie rozlała się Wam żadna farbka na dywan lub podłogę z desek (jak to się kiedyś przydarzyło niżej podpisanej, wówczas nieletniej)…
Po czwarte, żeby schab się dopiekł, a nie wysechł, i żeby żurek był kwaśny w sam raz, i żeby bazie były duże i puchate, i żeby bukszpan tak samo pachniał, jak w czasach dzieciństwa, i żeby pasztet się nie przypalił, i żeby masa pomarańczowa na mazurku zastygła w ciągu nocy, i żeby ćwikła nie wyleciała z miseczki prosto na świąteczny wykrochmalony obrus, i żeby nikt się nie struł grzybkiem, no i żebyśmy wszyscy mieli co czytać w Święta!
Po piąte miało być w sprawie chrzanu, ale właściwie chrzan strasznie trudno schrzanić, więc nie ma co tu życzyć…
Pozdrawiam was wszystkich niezwykle serdecznie, świątecznie i uroczyście,
Wasza Natalka
PS. Ale ta wiosna mogłaby już przyjść, czyż jednak nie mam racji?!
« | Grudzień 2024 | » | ||||
Pon | Wt | Śr | Czw | Pią | Sob | Nie |
1 | ||||||
2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 |
9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 |
16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 |
23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 |
30 | 31 |