W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies. Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies.
X

Piece of cake

Jesteś w: Przepisy kulinarne / Gazetka / Zimowe wakacje państwa W.

Menu


Wasze komentarze

Ciekawostki i specjały kulinarne wprost do Twojej skrzynki. Podaj adres e-mail:


Partner

Dodaj GazetkÄ™ do Google


Wieczorna gazetka kuchenna


Zimowe wakacje państwa W.

Bawaria zdecydowanie nie jest miejscem dla wegetarian – niezmiennÄ… propozycjÄ… dla jaroszy byÅ‚y brokuÅ‚y z kalafiorem zapiekane pod beszamelem, a i gÅ‚owy bym nie daÅ‚a, czy sos na pewno byÅ‚ tak zupeÅ‚nie bezmiÄ™sny... Za to jeÅ›li lubicie zwierzÄ™ta, to hulaj dusza, piekÅ‚a nie ma!

              W Belgii ferie zimowe tradycyjnie przypadajÄ… na wiosnÄ™ i noszÄ… poetyckÄ… nazwÄ™ „krokusowych wakacji”. TrwajÄ…, niestety, tylko tydzieÅ„, co zawsze powoduje niedosyt. Niemniej jednak, jeÅ›li chcemy w ogóle jechać na narty, to tylko wtedy, bo nastÄ™pna przerwa bÄ™dzie dopiero na Wielkanoc. Miejscowe góry nie sÄ… szczególnie imponujÄ…ce (wprawdzie Francuzi Å›wiÄ™cie byli swego czasu przekonani, że niemieckie wojska nigdy nie zdoÅ‚ajÄ… siÄ™ na nie wdrapać; jak jednak powszechnie wiadomo, byli w bÅ‚Ä™dzie), trzeba wiÄ™c wybierać opcje bardziej alpejskie.

Oprócz dzielnego, wyksztaÅ‚conego narciarsko Kubusia mamy jeszcze AniÄ™, która wprawdzie na nartach stoi caÅ‚kiem pewnie i z zapaÅ‚em ruszy przed siebie w dóÅ‚ stoku, ale o skrÄ™caniu lub hamowaniu nie ma jeszcze mowy. ZdecydowaliÅ›my siÄ™ zatem na wyjazd przyjazny czteroletniemu dziecku, czyli opcjÄ™ „bukowiÅ„skÄ… plus” (jak wyraziÅ‚a siÄ™ moja przyjacióÅ‚ka Dżemila) - postanowiliÅ›my pojechać do Oberammergau w Bawarii. Pod wzglÄ™dem narciarskim nie jest to najatrakcyjniejsze miejsce pod sÅ‚oÅ„cem, niemniej jednak Alpy sÄ…, wyciÄ…gi też, na Å›nieg można liczyć, a ski-passy nie pozostawiajÄ… na koncie wyrwy nie do zaÅ‚atania. Miasteczko przecudne, kompleks basenów krytych ze zjeżdżalniami, brodzikami i jacuzzi, no i te goloneczki pieczone z kapustkÄ… i knedlami... UzupeÅ‚niliÅ›my braki w wyposażeniu (kurtka, spodnie, rÄ™kawiczki) i jazda!

RuszyliÅ›my w sobotÄ™. Po drodze Kuba dostaÅ‚ gorÄ…czki i wyznaÅ‚, że boli go gardÅ‚o. Nie pomogÅ‚y proÅ›by ani groźby, ostrzeżenia, że jeÅ›li zachoruje, to nie bÄ™dzie chodziÅ‚ ani na narty, ani na basen, a może nawet dostanie w tyÅ‚ek – dziecko miaÅ‚o ewidentnÄ… anginÄ™. W niedzielÄ™ bawarskie miasteczko nie dziaÅ‚a. ZupeÅ‚nie. Dopiero w porze obiadowej otwierajÄ… siÄ™ rozmaite knajpy, cukiernie czy restauracje. Na chleb jednak, ani na lekarza liczyć nie ma co, trzeba czekać pokornie do poniedziaÅ‚ku.

W poniedziaÅ‚ek kupiliÅ›my buÅ‚ki (doskonaÅ‚e notabene), zjedliÅ›my Å›niadanie i poszÅ‚am z KubÄ… na poszukiwanie lekarza. Po odpowiednio dÅ‚ugim oczekiwaniu pani doktor (akupunkturystka zresztÄ…) zajrzaÅ‚a dziecku do gardÅ‚a i stwierdziÅ‚a anginÄ™ (a mówiÅ‚am!), po czym obejrzaÅ‚a moje gardÅ‚o, bo jakoÅ› mnie tak podejrzanie w nocy rozbolaÅ‚o i też stwierdziÅ‚a anginÄ™. Tak wiÄ™c antybiotyk razy dwa i do domu!

We wtorek KubuÅ› byÅ‚ jakiÅ› niewyraźny. Akupunkturystka wprawdzie mówiÅ‚a, że po tym antybiotyku może go trochÄ™ mdlić, ale to, co zaczęło siÄ™ dziać wieczorem, przeszÅ‚o nasze najÅ›mielsze oczekiwania. O trzeciej nad ranem, szlochajÄ…c nad skrÄ™cajÄ…cym siÄ™ z bólu syneczkiem, postanowiÅ‚am przy nastÄ™pnym ataku jechać z nim na pogotowie do Garmisch-Partenkirchen – oczyma duszy widziaÅ‚am już resztÄ™ narciarskich wakacji spÄ™dzonÄ… w salce szpitalnej, kroplówkÄ™ podÅ‚Ä…czonÄ… do biednego dziecka, a wokóÅ‚ opalonych, Å›migajÄ…cych na nartach szczęściarzy. Na szczęście antybiotyk akurat odpuÅ›ciÅ‚ i biedne dziecko grzecznie usnęło.

W Å›rodÄ™ wszyscy czuli siÄ™ znacznie lepiej, a pogoda byÅ‚a jak z prospektu: peÅ‚ne sÅ‚oÅ„ce, doskonaÅ‚a widoczność, skrzÄ…cy siÄ™ Å›nieg... PostanowiliÅ›my wybrać siÄ™ na maÅ‚e, niekrÄ™pujÄ…ce nartki, bez żadnych wyczynów, ot, czysty relaks, żeby dzieci, broÅ„ Boże, nie zmÄ™czyć. Kiedy caÅ‚y niezbÄ™dny sprzÄ™t znalazÅ‚ siÄ™ w samochodzie, a dzieci spowite zostaÅ‚y w kombinezony, czapki i szaliki, zaczÄ…Å‚ sypać Å›nieg. „Sypać” to nie jest odpowiednie sÅ‚owo – Å›nieg waliÅ‚ z nieba caÅ‚Ä… dzikÄ… masÄ…, zasypujÄ…c drogÄ™, samochody i wszystko inne. Prawdziwe urwanie Å›niegowej chmury. RozwinÄ™liÅ›my wiÄ™c dzieci z kombinezonów, a kiedy Å›nieżyca zelżaÅ‚a na tyle, że można byÅ‚o wychylić nos z domu, zdecydowaliÅ›my siÄ™ na wyprawÄ™ na basen. Nie muszÄ™ chyba dodawać, że kiedy wsiedliÅ›my do pracowicie odkopanego samochodu, natychmiast wyszÅ‚o sÅ‚oÅ„ce.

Czwartek i piÄ…tek wÅ‚aÅ›ciwie nie pasujÄ… do tej opowieÅ›ci, gdyż zwyczajnie poszliÅ›my na narty, pojeździliÅ›my na nich bez przeszkód, zaÅ› po nartach wymoczyliÅ›my siÄ™ na basenie. Wyobraźcie sobie, że nikt z nas nie zÅ‚amaÅ‚ żadnej koÅ„czyny, nie walnÄ…Å‚ siÄ™ w gÅ‚owÄ™, nie utopiÅ‚ nawet; drobne przypadÅ‚oÅ›ci typu bolÄ…ce ramiÄ™ czy rozwolnienie doprawdy nie sÄ… warte wzmianki.

W nocy z piÄ…tku na sobotÄ™ zaczÄ…Å‚ padać Å›nieg. Taki prawdziwy, przedwojenny, andersenowski. ZaczÄ…Å‚ padać i wcale nie chciaÅ‚ przestać, co miaÅ‚o te konsekwencje, że w niedzielÄ™ rano, w dzieÅ„ wyjazdu, trzeba byÅ‚o odkopać trzy cudze samochody, zanim znaleźliÅ›my nasz, bo PiotruÅ› zapomniaÅ‚, gdzie dokÅ‚adnie go zaparkowaÅ‚. Ale byÅ‚o piÄ™knie, cicho i romantycznie, a dzieci ciÄ…gniÄ™te na sankach do restauracji kÅ‚óciÅ‚y siÄ™ tylko o to, kto ma siedzieć z przodu, a nie – jak zazwyczaj – o wszystko.

No wÅ‚aÅ›nie - do restauracji. Mimo rozmaitych perypetii zdrowotno-pogodowych niemal codziennie jedliÅ›my kolacjÄ™ w knajpie, w dodatku zawsze w tej samej, specjalizujÄ…cej siÄ™ w golonce. Bawaria zdecydowanie nie jest miejscem dla wegetarian – niezmiennÄ… propozycjÄ… dla jaroszy byÅ‚y brokuÅ‚y z kalafiorem zapiekane pod beszamelem, a i gÅ‚owy bym nie daÅ‚a, czy sos na pewno byÅ‚ tak zupeÅ‚nie bezmiÄ™sny... Za to jeÅ›li lubicie zwierzÄ™ta, to hulaj dusza, piekÅ‚a nie ma! Golonka w zakÅ‚adzie „Zur Rose” rzeczywiÅ›cie byÅ‚a pierwszorzÄ™dna – z rumianÄ…, chrupiÄ…cÄ… skórkÄ…, odpowiednio wytopionym tÅ‚uszczykiem, miÄ™kka i pachnÄ…ca. Albo takie sznycle - na trzy czwarte talerza, kruche i soczyste jednoczeÅ›nie, a to panierowane, a to znów w sosie, na przykÅ‚ad z kurek i boczku. DoskonaÅ‚e byÅ‚y dania z dziczyzny: medaliony z dzika, z wierzchu przypieczone, w Å›rodku różowe, podlane esencjonalnym miÄ™snym sosem; albo gulasz z jelenia, bardzo ciemny i mocno przyprawiony, podany z buÅ‚czanym knedlem, idealnym do wybierania sosu. A wÅ‚aÅ›nie, knedle, moja sÅ‚abość! Dzisiejszy przepis pochodzi z opakowania niemieckiego grysiku, i choć go jeszcze nie próbowaÅ‚am, to wyglÄ…da zachÄ™cajÄ…co (zresztÄ… kupiÅ‚am ten grysik wyÅ‚Ä…cznie z wzglÄ™du na ów przepis): maÅ‚e grysikowe knedelki z dodatkiem drobno posiekanej szynki. Takie maleÅ„kie szynkowe kosteczki można w Bawarii kupić już gotowe, dodaje siÄ™ je nie tylko do knedli, ale i do zupy, miesza z kluskami lub posypuje nimi saÅ‚atkÄ™, np. z kiszonej kapusty.

 

A kulinarnÄ… gwiazdÄ… sezonu byÅ‚a zasmażana kapustka kiszona, na której podawano golonkÄ™... Nigdy nie jadÅ‚am lepszej: bardzo cienko krojona, ugotowana, ale chrupka jednoczeÅ›nie, nie za kwaÅ›na, nie za sÅ‚ona, nie przytÅ‚umiona niepotrzebnymi dodatkami - po prostu znakomita. DziÄ™ki takiej kapustce Oberammergau jawi mi siÄ™ nie jako ponure miejsce zmagaÅ„ z niezasÅ‚użonymi i okrutnymi przeciwnoÅ›ciami losu, ale jako urocze miasteczko, w którym wszystko może siÄ™ zdarzyć.

 

 



Podziel siÄ™ linkiem: