W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies. Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies.
X

Piece of cake

Jesteś w: Przepisy kulinarne / Gazetka / O trzech wersjach omletów – krótko, bo w pośpiechu

Menu


Wasze komentarze

Ciekawostki i specjały kulinarne wprost do Twojej skrzynki. Podaj adres e-mail:


Partner

Dodaj Gazetkę do Google


Wieczorna gazetka kuchenna


O trzech wersjach omletów – krótko, bo w pośpiechu

Pośpiech zaś wynika nie tylko z ogólnego, właściwego naszym czasom, zaganiania, ale również tego, że dzisiaj wieczorem mam doroczną kolację mojego Klubu Pań jadających Lunche i Wymieniających Przepisy. (Już chyba o nim pisałam, a jeśli nie, to nadrobię to w tak zwanej przyszłości). Na tę kolację zapraszamy też Mężów, trzeba więc zrobić wszystko podwójnie, zaś desery nawet i potrójnie... Ja w tym roku robię jedną z przystawek - konkretnie Jajka faszerowane po polsku - i muszę nafaszerować 45 połówek jajek na twardo. Sami widzicie, nie w kij dmuchał.

I dlatego właśnie dzisiejsza Gazetka krótka jest wprawdzie, ale konsekwentnie dotyczy jajek. W postaci omletów. Niedawno Wierna Czytelniczka i Dobra Znajoma (w jednej osobie) prosiła o przepis na frittatę pożartą w całości przez mojego Męża na którymś z przyjęć (Wierna Czytelniczka/Dobra Znajoma nie zdołała nawet spróbować). Z największą radością udostępniam zatem ów przepis, wraz z komentarzami, kajając się przy okazji za łakomego Męża:
na patelni rozgrzewamy odrobinę oliwy i wrzucamy 100 g drobno pokrojonego boczku (w oryginale jest to pancetta, więc jeśli ktoś chce być naprawdę zasadniczy, niech użyje właśnie jej). Smażymy na chrupko, co potrwa jakieś 5 minut, po czym odsączamy z tłuszczu na kawałku kuchennego papieru. Teraz wbijamy 8 jajek do miski, dodajemy 350 ml (czyli szklankę i niecałe pół) kremowej śmietanki, sól i pieprz i dobrze roztrzepujemy. Dodajemy garść posiekanych ziół (wedle upodobania), 100 g świeżego tartego parmezanu i boczek, względnie pancettę, mieszamy raz jeszcze. Tu uwaga dodatkowa – oprócz ziół dodałam garść ugotowanych liści boćwiny, co dodało frittacie nieco ciała i charakteru. Dobry byłby też szpinak lub botwinka. Małe żaroodporne miseczki lub blachę na małe muffinki smarujemy masłem i do każdej foremki wlewamy masę jajeczną do dwóch trzecich wysokości. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i pieczemy jakiś kwadrans, aż frittaty urosną i zarumienią się, ale bez przesady. A wyrastają bardzo ładnie, jak mini suflety i zachowują nawet na zimno tę sufletową lekkość.
Mieszankę jajeczną do frittaty można zrobić już dzień wcześniej i przechować w lodówce pod przykryciem (byle nie w metalowym naczyniu). Można zrezygnować z małych form i upiec frittatę w jednym dużym naczyniu, po czym pokroić ją w kawałki. Można ją jeść na gorąco, ciepło i zimno, rano, w południe i wieczorem (choć bywalcy salonów twierdzą, że jajka na wieczór nie pasują). Można też ją usmażyć na patelni, co będzie niejako powrotem do źródeł, bowiem frittata, jak sama nazwa wskazuje, powinna być właśnie smażona. Czymże bowiem jest włoska frittata? Czym różni się od francuskiego omletu, a czym od hiszpańskiej tortilli?

Mówiąc między nami, różnice nie są wielkie i dotyczą nie składników, a czasu przygotowania. We Francji lekko ubite jajka wlewa się na gorącą patelnię z masłem, po czym ścięty omlet zagarnia widelcem do środka, dając w ten sposób miejsce jajkom jeszcze nie ściętym. Gotowy omlet jest lekko rumiany na spodzie, a niemal płynny na wierzchu. Na jego powierzchni rozkłada się nadzienie, po czym składa na pół, lub zwija w rulonik. Jest to więc fast food w najczystszej postaci. Omlet podajemy natychmiast, z jakąś sałatą i kieliszkiem wina.

W Hiszpanii jajka wylewa się na podsmażone uprzednio ziemniaki z cebulą: średnią cebulę kroimy w cienkie półplasterki. 300 g ziemniaków obieramy i kroimy na równie cienkie plasterki, po czym osuszamy je w ściereczce kuchennej. Na patelni o średnicy około 20 cm rozgrzewamy dwie łyżki oliwy i wrzucamy cebulę wraz z ziemniakami. Mieszamy dobrze, by warzywa pokryły się oliwą, po czym zmniejszamy ogień na najmniejszy możliwy. Zawartość patelni solimy i – za przeproszeniem – pieprzymy, przykrywamy pokrywką i zostawiamy w spokoju na 20 minut. Po tym czasie ziemniaki powinny być już miękkie. Nie zawadzi delikatnie wstrząsnąć patelnią raz czy dwa w trakcie smażenia. W tak zwanym międzyczasie wbijamy do miski 5 dużych jajek i lekko roztrzepujemy widelcem. Kiedy ziemniaki będą już miękkie, przekładamy je do miski z jajkami i dokładnie mieszamy. Na patelni – tej samej – rozgrzewamy kolejną łyżkę oliwy i na dobrze gorącą wylewamy mieszankę jajeczno-cebulowo-ziemniaczaną. Natychmiast zmniejszamy ogień na maleńki. Tortilla będzie się smażyć jakieś 20 minut. Kiedy lekko przyrumieni się na spodzie, a na wierzchu nie będzie już widać płynnych jaj, przewracamy placek na drugą stronę. Najłatwiej zrobić to przy pomocy płaskiej pokrywki lub talerza. Trzeba przy tym manewrować dość zręcznie, by uniknąć poparzeń trzeciego stopnia. Drugiej stronie tortilli potrzeba do szczęścia już tylko dwóch minut. Usmażony omlet zostawiamy na 5 minut, by doszedł do siebie. Podajemy na gorąco, ciepło lub zimno, rumianą stroną do góry, z dużą michą sałaty i kieliszkiem wina. Widać wyraźnie, że Hiszpanie mają więcej czasu od Francuzów, za to składniki do tego dania każdy szanujący się Polak na pewno ma w domu.

Włoska frittata zaś, w swej klasycznej wersji jest czymś pośrednim – grubsza, niż omlet, ale mniej przyrumieniona od tortilli; dodatki smażą się wymieszane już z jajkami, a obecność sera (parmezan, fontina) jest obowiązkowa. Frittatę – powtarzam klasyczną, bo te nasze koktajlowe wersje to raczej wariacja na temat, coś jak capuccino z leśnych grzybów – smaży się na małym ogniu do ścięcia, ale nie przyrumieniając. W tym czasie rozgrzewa się grill w piekarniku. Usmażony omlet wstawiamy pod ten grill zaledwie na pół minuty! Podajemy na gorąco, z sałatą i kieliszkiem wina.

Jakikolwiek omlet wybierzemy, najlepiej spożywać go w miłym gronie – jak rzekło się już trzy razy: z sałatą i kieliszkiem wina, choć spożycie innych trunków nie jest zakazane. Moja ulubiona brytyjska pisarka kulinarna, Elizabeth David, napisała nawet książkę pod tytułem „An omelette and a glass of wine”, sławiącą uroki prostego kontynentalnego jedzenia.. Zapomniała o sałacie, ale trzeba po prostu złożyć to na karb jej angielskiego wychowania.

A teraz dość gadulstwa, idę nadziewać te jajka...




Podziel się linkiem: