W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies. Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies.
X

Piece of cake

Jesteś w: Przepisy kulinarne / Gazetka / Życzenia Świąteczne AD 2012

Menu


Wasze komentarze

Ciekawostki i specjały kulinarne wprost do Twojej skrzynki. Podaj adres e-mail:


Partner

Dodaj Gazetkę do Google


Wieczorna gazetka kuchenna


Życzenia Świąteczne AD 2012

Kochani, drodzy, mili Przyjaciele, Znajomi, Czytelnicy oraz (nieliczni) Krewni! No to doczekaliśmy się nareszcie – jutro Wigilia.

Świat nie zechciał się miłosiernie skończyć, więc jeśli ktoś nie kupił śledzi, maku i prezentów, to ma teraz duży problem i musi latać po mieście, jak kot z pęcherzem. Kto wypił cały zapas świątecznej nalewki (Wigilijna nalewka), niestety nie zdąży już nastawić nowej i będzie musiał poczekać do następnych Świąt. Kto nie kupił choinki, skazany jest już na tak zwanego drapaka (czytał ktoś może „Uciec przed Świętami” Grishama lub widział zrobiony na podstawie tej książki film „Święta last minute”? no właśnie) i nic się z tym nie da zrobić, jeśli ów ktoś nie zechce popaść w konflikt z prawem i zabrać się do wycinania świerków na własną rękę. Kto zerwał wszelkie stosunki z Rodziną Bliższą i Dalszą, licząc na to, iż nie będzie już musiał w tym roku (ani zresztą nigdy) wysłuchiwać komentarzy typu „kiedy się wreszcie ożenisz”, „kiedy wreszcie będziecie mieli dziecko, ślub już był przecież miesiąc temu” lub „kiedy wreszcie pójdziesz do prawdziwej pracy” albo „kiedy wreszcie oszczędzisz na jakieś większe mieszkanie”, bo przecież już na zawsze miało odejść w niebyt każde „kiedy wreszcie” – tego czeka mało przyjemna akcja odkręcania całej tej afery, bo nie ma nic gorszego, niż nadęta i obrażona Rodzina w Święta. Kto wreszcie w oczekiwaniu na koniec świata przygarnął wszystkie bezpańskie psy i koty z okolicy, by zwierzątka nie musiały patrzeć samotnie, jak wszystko się wali, ten znajdzie u mnie najgłębsze zrozumienie i wsparcie w dalszym chowaniu tej miłej czeredy...

(zdjęcie z Fotolii)

A tak à propos – nie liczyłam specjalnie na to, że 21 grudnia o którejkolwiek godzinie (bo przepowiednie pod tym względem wykazywały daleko idące rozbieżności) zmiecie nasz świat gigantyczne tornado, albo że temperatura gwałtownie spadnie poniżej punktu zamarzania spirytusu i wszyscy uświerkniemy na amen, albo że jądro Ziemi rozpuknie się nagle a gwałtownie, albo że trafi w nas szczególnie złośliwa kometa, albo że ktoś mało bystry znajdzie walizeczkę z czerwonym guziczkiem i zamiast rozsądnie ją odnieść na posterunek policji, bezmyślnie ten guziczek naciśnie, albo że nagle wyparuje cała atmosfera (nie wiem, czy to możliwe, ale skończyły mi się wizje klęsk żywiołowych). Tak sobie jednak myślałam, że gdyby, GDYBY JEDNAK ten cały koniec świata miał nastąpić, to że oczekiwałabym czegoś w rodzaju negatywnego cudu – i wyobraziłam sobie ten anty-cud tak, że nagle cała rzeczywistość nas otaczająca zaczyna się składać, jak domek z kart, fragment po fragmencie, płaszczyzna po płaszczyźnie, zakrzywiając się, zakładając jedna na drugą, wykoślawiając i rozmywając - tylko powoli, żeby można było to sobie dobrze obejrzeć. W ogóle – jeśli chodzi o jakikolwiek następny koniec świata – życzyłabym sobie, żeby najpierw przyszedł Ktoś i powiedział absolutnie autorytatywnie: „Tak, to już prawdziwy koniec, proszę na nic nie liczyć, jeszcze trochę i będzie już definitywnie po wszystkim”, bo wtedy zamiast wpadania w panikę i bezsensownego ratowania czego się da, mogłabym spokojnie (powiedzmy – względnie spokojnie) obejrzeć sobie, jak kończy się WSZYSTKO.

No dobrze, ale wracając do Świąt:

otóż, moi drodzy, życzę Wam, byście przeżyli jak najwięcej końców świata, a kiedy nadejdzie ten prawdziwy, żebyście mieli z niego jak największą frajdę;

żebyście w ferworze świątecznych przygotowań i gotowań nie zapomnieli o tym, że dobrze by było mieć w domu zapas soli, pieprzu, masła i kawy, bo to są te rzeczy, bez których najtrudniej żyć i przyjmować gości, a które zastąpić czymś innym na podorędziu nie sposób (chleb zawsze można sobie upiec, zamiast cukru możemy użyć miód, zamiast herbaty świetna będzie mięta, szczególnie w obliczu świątecznego obżarstwa, i tak dalej; czekolady natomiast i tak na pewno wszyscy będą mieli pod dostatkiem);

żebyście sprawnie i ku satysfakcji wszystkich (swojej, rodziny oraz przyjaciół, o psach i kotach nie wspominając) uporali się kulinarnie ze wszystkimi poświątecznymi resztkami i żeby nie skończyły one w śmieciach, bo to nieekonomiczne i niemoralne;

żebyście wiosną znaleźli jakiś niepotrzebny nikomu innemu spłachetek ziemi, zaniedbany i zarośnięty chwastami, po czym go odchwaścili, przekopali, nawieźli i przystosowali do siania, posiali, podlali i żeby Wam pięknie wyrosło;

żebyście w najbardziej ponury zimowy dzień znaleźli chwilę na dobrą, gorącą herbatę z pierniczkiem i tę nową książką kucharską, którą dostaliście pod choinkę, i żeby się okazało, że do tego najfajniejszego przepisu macie w domu wszystkie, ale to naprawdę wszystkie niezbędne składniki, łącznie z tymi zupełnie nieoczekiwanymi, i że nie trzeba donikąd iść w zawierusze, by spełnić swoje kulinarne marzenie…

Pozdrawiam Was wszystkich bardzo serdecznie, unosząca spracowaną, lecz świątecznie szczęśliwą głowę znad śledzia w suszonych prawdziwkach, owiana zapachem pierników i wywaru z karpia (galareta!), przysypana makiem i mąką z kruchych ciasteczek

Natalka

PS. Jeśli obudziliśmy się dzisiaj z niejasnym przeświadczeniem, że o czymś zapomnieliśmy, po czym przeświadczenie to zmieniło się w jasną pewność, że oto nie kupiliśmy nic pod choinkę dla – dajmy na to – Cioci Krysi, to mamy jeszcze ostatnią szansę na naprawienie tego błędu, w dodatku bez konieczności spędzania ostatnich przedświątecznych chwil w tłumie rozhisteryzowanych rodaków. Udajemy się mianowicie do kuchni i sprawdzamy zawartość szafek. Może znajdziemy wszystkie konieczne elementy do zrobienia tych oto trufli z białej czekolady?

Ćwierć kilo bardzo dobrej białej czekolady siekamy drobno nożem i wkładamy do szklanej miski. 8-10 strączków kardamonu rozgniatamy, odrzucamy twarde zielone łupinki, zaś nasionka wsypujemy na małą patelenkę i podgrzewamy na średnim ogniu, aż zaczną ładnie pachnieć. Studzimy i rozgniatamy w moździerzu. W garnuszku zagotowujemy 200 ml kremowej śmietanki, do której dorzucamy ½ łyżeczki mielonego szafranu. Kiedy śmietanka się zagotuje, gotujemy ją jeszcze przez 2 minuty. Po trochu – powiedzmy po łyżce – wlewamy śmietankę do czekolady, cały czas mieszając. Kiedy czekolada się rozpuści, dodajemy 110 gramów miękkiego (ale nie roztopionego) masła, pokrojonego w kawałeczki. Miksujemy mikserem ręcznym wszystko razem na gładką masę, dodając również kardamon. Masę (zwaną z francuska ganache) przykrywamy i wkładamy na noc (z dziś na Wigilię) do lodówki, żeby dobrze stężała. W Wigilię siekamy drobno paczkę niesolonych orzeszków pistacjowych i wsypujemy na talerz. Z zastygniętej białoczekoladowej masy toczymy kulki wielkości sporego orzecha laskowego i od razu obtaczamy w orzeszkach. Gotowe trufle wkładamy do lodówki, po czym zajmujemy się szukaniem ładnego pudełeczka, które przecież też na pewno gdzieś w domu jest. Znalezione pudełeczko (lub na przykład szeroki słoik) wykładamy świąteczną serwetką, układamy na niej trufle, przykrywamy drugą serwetką, zamykamy i przewiązujemy najładniejszą wstążeczką. Dodajemy karteczkę „Ciocia Krysia” i kładziemy pudełeczko pod choinką, jednak z dala od kaloryfera, gdyż trufelki są delikatne.

Jeśli nie mamy kardamonu lub szafranu, co wszak się może zdarzyć, przyprawiamy białą czekoladę na przykład cynamonem lub mieszanką korzeni do piernika. Nie mamy orzeszków pistacjowych? No problem – obtaczamy trufle w siekanych włoskich lub laskowych, w prażonych migdałach lub w ogóle wkładamy masę do rękawa cukierniczego i wyciskamy ozdobne gwiazdeczki, najlepiej do papierowych foremek do pralinek.

Jeśli jednak nie znaleźliśmy w naszej kuchni nic kompletnie, co nadawałoby się na jadalny prezent dla Cioci, pozostaje nam tylko jedno: Opcja. Na ładnej kartce, najlepiej z motywem świątecznym lub kulinarnym, wypisujemy tekst: Zaproszenie dla Cioci Krysi na kolację (obiad), ugotowaną specjalnie dla Niej przez nas, w terminie do uzgodnienia, ale nie później, niż do kolejnych Świąt… Zobaczycie, że wszyscy spojrzą na Was z głębokim szacunkiem i uznaniem!

Wesołych Świąt!!!




Podziel się linkiem: