No więc tak - po pierwsze nie znam na to dobrego polskiego słowa. Kiedyś ponoć "shortening" było (był? była?) synonimem margaryny albo smalcu. Potem zaś wymyślono coś, co nazywa się "uwodornionym olejem roślinnym", co - jakkolwiek brzmi strasznie - jest formą jadalnego tłuszczu, pochodzenia roślinnego, a o właściwościach zbliżonych do smalcu. Jest bardzo praktyczny - nie pali się w wysokich temperaturach, można go przechowywać w temperaturze pokojowej, pozbawiony jest jakiegokolwiek smaku (co ułatwia życie), zmieszany z mąką tworzy bardzo kruche ciasto - może powinnam nazwać to "skruszacz"... Po drugie - jest to produkt typowo amerykański, nigdy jeszcze nie spotkałam się z europejskim przepisem, który by nakazywał użyć "shortening" lub "Crisco" (najpopularniejsza marka tego tłuszczu). Coraz częściej jednak można znaleźć na półkach europejskich sklepów charakterystyczne niebieskie puszki z tym produktem. Po trzecie - z uwagi na zagrożenie ludzkiego zdrowia tłuszczami trans, "shortening" od początku XXI wielu produkowany jest z obniżoną ich zawartością. I teraz podsumowanie - jeśli chodzi o kruche ciasto, to zasadniczo wolę charakterystyczny, luksusowy smak masła. Ale czasem mam ochotę upiec coś według typowo amerykańskiego przepisu; albo odebrałam właśnie badania poziomu cholesterolu; albo nadzienie w tarcie będzie miało intensywny własny smak i kruche ciasto służyć ma wyłącznie jako chrupiący kontrapunkt - wówczas niebieska puszka z napisem "Crisco" dostaje w mojej kuchni swoją wielką szansę!
« | GrudzieÅ„ 2024 | » | ||||
Pon | Wt | Åšr | Czw | PiÄ… | Sob | Nie |
1 | ||||||
2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 |
9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 |
16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 |
23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 |
30 | 31 |