W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies. Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies.
X

Piece of cake

Jesteś w: Przepisy kulinarne / Gazetka / Życzenia Świąteczne AD 2011

Menu


Wasze komentarze

Ciekawostki i specjały kulinarne wprost do Twojej skrzynki. Podaj adres e-mail:


Partner

Dodaj Gazetkę do Google


Wieczorna gazetka kuchenna


Życzenia Świąteczne AD 2011

Kochani! Mili! Drodzy! Podtrzymujący na Duchu! Wierni! Wspierający! Świąteczni i Powszedni! Czytający lub Gotujący lub Wszyscy Naraz! A przede wszystkim – Lubiący Dobrze Zjeść!

Aż strach pomyśleć, jak szybko upłynął cały rok – dopiero co pisałam świąteczne życzenia AD 2010, a tu znów przychodzi uronić wigilijną łzę wzruszenia (ja zawsze płaczę tego dnia, więc nie zwracajcie na mnie uwagi). Łza ta miesza się ze łzą chrzanową (nie ma to jednak, jak Sos chrzanowy najlepszy, i to zarówno do rybki w galarecie, jak i później, do ciasta drożdżowego z masłem i szynką, a już Mój najlepszy domowy pasztet obejść się bez niego nie może) oraz z dwiema pochodzenia cebulowego (ani Sałatka śledziowa w śmietanie (najlepsza na świecie), ani śledzik w oleju, przysmak Męża i Starszego Dziecka, ani Śledzie w cytrynie bez cebulki nie istnieją, wyjątkiem w naszej rodzinie są Moje ukochane śledzie na ogórku, posypywane siekanym porem – ale po kilku cebulach przy porze też się płacze…). A że za belgijskim oknem pogoda marcowa, gęsto skrapiana przelatującymi opadami, ogólnie nastrój jest łzawy...

Siedzę zatem w mojej zabałaganionej przez nadaktywne przedświątecznie Dzieci, opętane właśnie szałem lukrowania pierniczków, ciągnę sobie z różnych przyczyn nosem, wokół mnie zmieszane zapachy śledzi (o cebulce już było), pykającego sobie powolutku wywaru z karpia, upieczonego już pasztetu… W piecu siedzi Keks mojej Mamusi, buraki z wolna zmieniają się w Mój domowy barszcz wigilijny, w misce pęcznieją suszone owoce na Kompot wigilijny (po mojemu). Siedzę sobie i myślę, o Was myślę, czule myślę. Jak też wyglądają te Święta u Was? Choinka kupiona, czy wydobyta z piwnicy i odkurzona? Bombki i zabawki ściągnięte właśnie z pawlacza, czy już rozwieszone, bo w samą Wigilię będzie za mało czasu? Na gałązkach anielskie włosy, lameta, czy kłaczki waty? A na samym stole śledzie w śmietanie czy w oleju z cebulką? Kapusta z grzybami, ze śliwkami czy z tym i tym naraz? Barszcz czy grzybowa, czyli przyczynek do studiów nad podziałami społeczno-kulturowymi w Polsce? Pierogi czy uszka? Karp (przyniesiony do domu w postaci zupełnie martwych zwłok, by nie przysparzać cierpień stworzeniu boskiemu) smażony, czy w szarym sosie? Kutia, mak czy z makiem kluski?

Tak by było pięknie, gdybym mogła się tego wszystkiego dowiedzieć! Tak bardzo mnie ciekawi, jak wyglądają te najmilsze Święta u Was w domu, co i dlaczego stawiacie na stole, bez czego Wigilia nie byłaby Wigilią, za czym tęsknicie przez cały rok, jakie tradycje (lub ich brak) wymieszały się w Waszych Rodzinach, albo też dlaczego nie obchodzicie tych świąt w ogóle. Poznalibyśmy się wtedy lepiej, ot tak przy śledziku i karpiu z chrzanem, bo nie trzeba wszak być chrześcijaninem, by z dobrej zakąski czerpać przyjemność.

A zatem życzę Wam i sobie, żeby zakąska nigdy nas nie zawodziła, bo nie ma to jak dobrze zacząć posiłek. Żeby nikt nas nie zmuszał do gotowania (ani tym bardziej jedzenia) rzeczy, na które nie mamy ochoty. Żeby gotowanie dla innych, nawet jeśli są to dania, za którymi osobiście nie przepadamy, zawsze sprawiało nam przyjemność, a ugoszczonych pozostawiało w stanie permanentnej wdzięczności. Żeby nikt z rodziny nam nie mówił, że za dużo ugotowaliśmy, bo to w końcu, do cholery, nie jej (rodziny) sprawa, skoro to my gotowaliśmy, a poza tym od czego jest zamrażarka. Żeby każdy z nas mógł kiedyś mieć swoją wymarzoną kuchnię, w której zmieści się wszystko, co powinno, choć to oczywiście nie jest możliwe. Żeby kryzys nie odebrał nam przyjemności spożycia uczciwego posiłku. Żebyśmy w tym kontekście nie zapomnieli, jak dobry może być zwykły makaron z kapką oliwy i pomidorkiem (albo kartofelek w mundurku, z solą i odrobiną masła). Żeby nam się chciało, po prostu.

Lubię Was.

Świątecznie wzruszona

Natalka




Podziel się linkiem: